Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat Wersja gotowa do druku Zaloguj si, by sprawdzi wiadomoci Zobacz nastpny temat
Autor Wiadomo
Brush
Temat postu:   PostWysany: 24-11-2004 - 21:08
Moderator
Moderator


Doczy/a: 11-10-2002



Brat pojawił się jakieś 10 metrów od Kiyubiego.
- Moc mi zaczyna wracać, jednak ciekawe jest to że wraca mi tak szybko. Zwykle zanim się zregeneruję do końca, muszę przespać dwie noce.
Szczota wyciągną pakunek w kieszeni płaszcza.
- Ciekawe co to jest. – rzekł brat powoli rozpakowując powoli paczkę.
- Musi to być coś ważnego jeśli tej elfce tak na tym zależało. Była o to gotowa nawet stoczyć walkę, i ciekawe czemu nie lubi krasnoludów. Przecież dawnymi czasy rasa elfów i krasnoludzcy wojownicy razem stoczyli wojnę z całym wojskiem orków z plemienia Uruk-Hai. Na wzgląd na tych wspólnych wrogów, nie powinni byś do siebie wrogo nastawieni. Ponadto nie tylko armia krasnoludzka używa toporów. Dziwne że nie poznała legendarnego Topora Morfa. Jeśli by go poznała, to na pewno nie powiązałaby go z krasnoludami. Ale nie będę jej wspominać o jego pochodzeniu, bo nie to jest najważniejsze.
Brat odwiną ostatni zwój zasłaniający zawartość paczki, i nagle poczuł gwałtowny powrót sił.
Jednocześnie jego oczom ukazał się sztylet.
- Teraz wszystko jasne. To jedna w pięciu legendarnych broni, sztylet pioruna. Ktoś kto potrafi wykorzystać pełen potencjał tego przedmiotu, może wzmocnić swoją moc do niebotycznego poziomu, i dodatkowo dziesięć razy szybciej może zregenerować swoje własne siły.
Brat stał pośrodku uliczki, obok wejścia gdzie tłum ludzi bez skutecznie próbował wyważyć masywne drzwi prowadzące do jakiejś piwnicy.
Kiyubi widząc że Szczota stoi spokojnie i nie reaguje na całe zamieszanie, podbiegł do brata i zaczął go szarpać za płaszcz.
- No rusz się! Mógłbyś mi pomóc zamiast tak stać i machać tym scyzorykiem. Fajny masz nożyk, ale w tych czasach wszyscy mają broń.
Brat spojrzał spokojnie na niego i rozmyślał – Nie mogę mu powiedzieć czy jest ten sztylet, bo w nieodpowiednich rękach może stać się narzędziem totalnej zagłady, a nie wiadomo do czego on może go wykorzystać. Potrzymam go u siebie do czasu aż będę wiedzieć co dalej z nim zrobić, a tym czasem skorzystam z jego właściwości, i uzupełnię swoje siły magiczne i fizyczne. U mnie będzie bezpieczny.
Brat powrotnie zawiną sztylet w płótno, i schował go na pasem.
- Drogi przyjacielu, wiedz że to nie jest żaden scyzoryk, ale co ja Ci będę o tym gadać.
- Dobra, ale pomóż mi – krzyczał panicznie lisoczłek.
Szczota zaciekawiony histerią Kiubiego zapytał
- a czemu Ci się tam spieszy?
Kiyubi zaskoczony spokojem brata, zaczął jeszcze bardziej panicznie krzyczeć:
- oni mają mój worek, rozumiesz? Mają mój worek.
- To trzeba było pilnować swoich rzeczy, a nie rzucać je gdzie popadnie, a potem dziwić się że ci ginie.
- Ty nic nie rozumiesz, w tym worku jest coś, czego zwykłe człowiek nie nie może ruszać, bo przez to może wysadzić całe to miasto.
Brat szerzej otworzył oczy z zaciekawienia. – Mmmm, ciekawe, to jeśli to takie ważne, to chodźmy.
To mówiąc skierowali się oboje w kierunku szamoczących się ludzi. Brata jednak bardziej ciągnęła tam chęć poznania zawartości worka, niż troska o mieszkańców miasta.
- Czyżby nowa magiczna broń? Jeśli elfy dysponują taką bronią jak sztylet pioruna, to ciekawe co może siedzieć w worze tego czlowiekolisa.
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
nika
Temat postu:   PostWysany: 24-11-2004 - 22:06
Moderator
Moderator


Doczy/a: 26-08-2002

Skd: Warszawa

-Co macie ciekawego chłopcy? - słodziutki głosik dziwnie nie pasował do bladolicej Inkwizytorki, sprawiał, że wielu ludzi przechodziły ciarki. Liseczek przyglądał się podejrzliwie wampirzycy, która właśnie przeszła przez ścianę, nie żeby mogła mu zaimponować takim niskopoziomowym czarem, po prostu był tradycjonalistą i uważał, że to, co umarło, nie powinno chodzić i mówić a co dopiero czarować. Jednak twarz jego towarzysza rozjaśniła się uśmiechem.
- Witam Brata Szczotę - Inkwizytorka zwróciła się do przybyłego - dawno nie było Cię w tej okolicy. Nudziłam się. - dodała z wyrzutem - Ale widzę, że to się wkrótce zmieni. Czy ktoś wspominał coś o wysadzeniu całego miasta? To rzeczywiście jakaś rozrywka, ale te późniejsze problemy z zaopatrzeniem, no i ze służbą rzecz jasna.
Nagle urwała, gdyż wpadł jej w oko znajomy przedmiot.
- Czy ten sztylet nie jest własnością pewnej Wysokiej Elfki - znanej jako Skrytobójcza Pielęgniarka? Coś podobnego, czyżby Siostra Iola była w tej okolicy? Może usłyszę jakieś ciekawe ploteczki na temat Gildii Skrytobójców i mojego drogiego nie-Przyjaciela Serge'a Clouda! Ach, ileż to już stuleci!
Snuła swoje rozważania, gdy tymczasem Kiyubi poruszył się niespokojnie, przypominając sobie zapewne po co przed chwilą pędzili na złamanie karku. Impuls, który ruszył do mózgu wpłynął od razu na pracę nóg, te jednak nie poniosły go dalej. Inkwizytorka zmarszczyła czoło.
- Nie lubię, kiedy się mnie pogania chłopcze i radzę Ci to zapamiętać. - powiedziawszy to zwróciła się do Szczoty - Poszukam Siostry Ioli, dawno żeśmy się nie widziały. Chętnie oddam jej przy okazji ten sztylet. W KOŃCU BRACTWO NIE CHCE MIEĆ ZATARGU Z INKWIZYCJĄ, prawda?

_________________
gdyby ktoś przypadkiem chciał czegoś od mnie to mailem proszę - niestety raczej nie będzie mnie już więcej na forum
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
Brush
Temat postu:   PostWysany: 24-11-2004 - 22:51
Moderator
Moderator


Doczy/a: 11-10-2002



-Nawet nie wiesz jak bardzo cieszy mnie twój widok - odrzekł Szczota
-Jednak mam za złe, to że nikt nie kwapił się aby mnie odszukać i pozostawiono mnie na pastwę losu, zwłaszcza że to Twoje czary wpędziły mnie w te tarapaty, i zmusiły do długiej tułaczki- Twarz brata przybrała lekko pochmurny wyraz, a ton jego głosu wyraźnie obniżył się.
-Ale nie o to chodzi – Dodał brat, wyciągając sztylet zza pasa.
-Więc twierdzisz że chcesz oddać sztylet prawowitemu właścicielowi? Hmmm. Wiem że zdajesz sobie sprawę z mocy, jaką posiada ta broń. Jednak przez wzgląd na dawne czasy, zaufam Ci i nie chciałbym się na tobie zawieść - Szczota wyciągną sztylet w kierunku Inkwizytorki.
Nika wzięła broń, i ukryła ją. Przez ten czas Kiyubi zdezorientowany tym co się dzieje, i brakiem reakcji na jego gorączkowe próby zmuszenia kogoś do pomocy w odzyskaniu worka, oglądał się gwałtownie raz na Szczotę, raz na Nikę, jak obcokrajowiec przypatrujący się dwóm rozmówcom, porozumiewającymi się nieznanym dla niego językiem.
Szczota dodał – jak spotkasz Iolę, jeśli tak ma na imię, to przekaż jej że powinna poćwiczyć nad kontaktami z innymi, i niech nie ocenia obcych po wyglądzie i po tym jaka bronią dysponują -
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
nika
Temat postu:   PostWysany: 25-11-2004 - 10:15
Moderator
Moderator


Doczy/a: 26-08-2002

Skd: Warszawa

- Ups - odrzekła wesoło - Ale Ty przynajmniej nie nudziłeś się jak my tutaj. Zresztą czy nie obraziłbyś się za próbę pomocy? Uznałam, że byłby to z mojej strony brak szacunku, gdybym...
- Dobrze już dobrze - padło z ust Szczoty, który wcale nie wyglądał na przekonanego a raczej chciał się już przekonać co znajduje się w lisim worku.
Pożegnali się i każde ruszyło w swoją stronę - oni na poszukiwanie worka, ona aby odszukać skrytobójczynię. Zwykle nie było to trudne - wystarczało iść za śladem toporków i sztyletów. Gdy mężczyźni zniknęli z pola widzenia, Inkwizytorka pstryknęła palcami. U jej stóp zmaterializował się poszukiwany worek. Zajrzała do środka.
- Hmm, rzeczywiście robi się interesująco. Ciekawe kim jest ów nowo przybyły i czy ostatecznie dołączy do Bractwa. W końcu Brat Anime Maniac zaginął bez wieści a Brat Jaczak kategorycznie odmówił zmartwychwstania, więc rozmiary Bractwa skurczyły się o połowę. - popatrzyła jeszcze raz na worek - Chyba najlepiej jak poślę to do brata Sinnera, żeby się trochę rozerwał. He, he...Pstryknęła palcami i worek zniknął.

Okazało się, że nawet w innej przestrzeni miecze świetnie przewodzą elektryczność.

Czasem dobrze jest być martwym.

_________________
gdyby ktoś przypadkiem chciał czegoś od mnie to mailem proszę - niestety raczej nie będzie mnie już więcej na forum
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
kiyubiOffline
Temat postu:   PostWysany: 25-11-2004 - 15:48
Młodsza elita forum
Młodsza elita forum


Doczy/a: 31-01-2004

Skd: warszawa, polska, europa, świat kuli, droga mleczna, wszechświat, przestrzeń, więcej przestrzeni....

Status: Offline
-Ok., czas zabrać się za ratowanie ludzkości- Szczota odruchowo klepnął się po boku gdzie miał w zwyczaju trzymać- Zaraz?!? Gdzie mój topór??
Odpowiedział mu krzyk Kiyubiego, który szarżował na masywne drewniane drzwi ze Szczotowym toporem w łapkach. Ludzie umykali by nie pojawić sie na trajektorii rozszalałego użytkownika morderczej broni. Kiyubi przebił sie z łatwością przez drzwi i nadal krzycząc pobiegł na dół.
Szczota nieco skonsternowany pobiegł za nim, a ludzie rozpierzchli się, niektórzy byli na tyle głupi żeby pobiec po straż.
Szczota dobiegł do Kiyubiego, który nadal był nieco zszokowany, i wpatrywał się w przestrzeń.

-No to możesz mi wreszcie oddać topór? I na co się tak gapisz???
Kiyubi wskazał palcem, na coś małego przyczajonego w mroku. Nie widac było go dokładnie, a na dodatek konsumowało ciało jakiegoś dziwnego obywatela. Drugi obywatel siedział na stole z kuszą gorączkowo próbując ją przeładować. Na stole były też mapy, soczewki, palnik i parę innych przyrządów laboratoryjnych. Do tego parę fiolek z czerwonym płynem i tuzin sakiew.
Gdy obywatel z kuszą zauważył wtargnięcie dwóch postaci, wyrzucił kusze w kierunku czegoś co wylazło z wora Kiyubiego. Wrzasnęło, trochę zapiszczało ale nadal pałaszowało zdobycz. Obywatel podniósł fiolkę i wyciągnął niewielki szpikulec.
-AA! Nie podchodźcie! Wywaliłem w to coś dwa bełty i jeszcze się rusza!!
–Te przyrządy, mapy-
wtrącił Szczota- Co wy tu knujecie?
-Odejjdź! Natychmiast!

Kiyubi zeskoczył z podwyższenia i przykucnął wpatrując się w intruza.
-Hejj! Mówiłem żebyś Się nie zbliża..
-Zamknij się!- wrzasnął na panikarza- Albo się zamkniesz albo skończysz jako kompost! On nie jada mięsa, został rozjuszony przez was i rozłąkę ze mną.
-O czym ty... aa!- wrzasnął panikarz gdy Szczota powalił go na podłogę i założył chwyt. Jedną ręką.-Dobra, ty się zajmij tym diabłem, ale szybko.
-Nie trzeba mi tego przypominać
-Chodź tu. No chodź mały
.- stwór tylko warknął- Chodź powiedziałem.
Żadnej reakcji.
-No dobra- wstał i odszedł trochę- Jak chcesz zostać sam.Usłyszał piski, jakby psie ale nie do końca.
-Anethavar yundu khala loi. Morloi.- powiedział Kiyubi spokojnie.Wreszcie swór wyszedł. Nie był wcale straszny.
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
OdolOffline
Temat postu:   PostWysany: 25-11-2004 - 16:50
Młodsza elita forum
Młodsza elita forum


Doczy/a: 04-08-2003

Skd: The Abyss of Eternity

Status: Offline
Wąskimi uliczkami pełnego zamieszek miasta, starając się pozostać niezauważonym, przemykał ubrany w czerń i fiolet szlachcic. W Everstar często zdarzały się bójki, burdy, a nawet regularne bitwy między członkami antagonistycznych organizacji. Do szczególnie pokaźnych rozmiarów rozrósł się swego czasu konflikt dwóch z miejskich piekarni, zakończony po wielu miesiacach zatargów w dość drastyczny sposób. Pech chciał, że wysoko postawiony dostojnik dworski w wypiekach jednej z nich znalazł sznurowadło. Autor tego przysmaku natychmiast zmienił zawód i stał się panią do towarzystwa w jednym z podpałacowych lochów.

Odol znał wiele podobnych histrorii, nie dając im jednak wiary. Plotki rozchodziły się zadziwiająco szybko i każda opowiadająca je osoba dodawała coś od siebie, przez co można było usłyszeć kilkanaście wersji tej samej historii, wszystkie uważane za oddzielną opowieść. Skoro już o opowieści mowa, to wróćmy do naszej. Dzieje się w niej bowiem wiele...

Siedziba Bractwa była coraz bliżej. Utykając na prawą nogę, ubrany niczym możnowładca Oddie szedł dzielnie przed siebie, czując coraz większe zmęczenie. Długie spacery mu nie służyły, wiedział to. Wiedział też, że jako jedyny pozostały przy życiu i zdrowych zmysłach członek Bractwa, będzie musiał jeszcze tego dnia poważnie zająć się papierkową robotą: w końcu po przekazaniu pieczy nad Bractem nowym jego członkom, trzeba będzie się ulotnić w taki sposób, by Urząd Skarbowy nie mógł niczego zarzucić samej organizacji. No i jeszcze sprawa Inkwizycji...

Przywarł do ściany i zamarł... W uliczce, w którą właśnie miał skręcić stała Wielka Inkwizytorka. Rdzeń nadnerczy zaczął szaleńczą produkcję adrenaliny, serca załomotało gwałtownie i Odolowi zaszumiało w uszach. Chyba go nie zauważyła. Ostatnimi czasy ich stosunki pozostawiały wiele do życzenia. Po niedawnych wydarzeniach Brat stracił wiarę w skuteczność działań Inkwizycji, mimo to cały czas obawiał się mocy Niki, która mogła go w tym momencie zamienić w kupkę popiołu za pomocą nieprzychylnego mrugnięcia.

Nie chcąc ryzykować dotrzeżenia, ruszył szybszym krokiem drogą okrężną, przez skromne osiedle mieszkalne. Dzieci wesoło bawiły się w berka, nie zwracając uwagi na krzątających się tu i ówdzie żebraków, ani na kuśtykającego szlachcica, który nie wiedzieć czemu zabłąkał się w te okolice.

Kiedy Odolowi w końcu ukazał się budynek Bractwa, ten opadł na kolana, kryjąc twarz w dłoniach. Bezsilność, jaka go ogarnęła wręcz bolała. Zrozumiał, że jest niczym wobec istot krączących w tym świecie i że rzucone im niegdyś wyzwania powoli zaczynały być podejmowane: teraz, kiedy on sam był zwykłym śmiertelnikiem, niezdolnym do walki, nie będącym w stanie obronić nawet miejsca, które zwał domem. I w tym momencie pojął, że jego egzystencja nie ma już więcej sensu. Że pozbawiony swej mocy i swego honoru nie chce już dłużej żyć. Nie zależy mu na tym, jak zresztą na niczym innym.

Były takie chwile w życiu Odola, kiedy w nagłym przypływie desperacji był w stanie dokonywać czynów niebywałych. Drzemiąca w nim głęboko siła uaktywniała się nagle i sprawiała, że stawał się nie dbającym o nic berserkerem. Teraz po tej sile nie zostało ani śladu, a marne, śmiertelne ciało zachowało jedynie szczątkowe ślady dawnej świetności. Mimo to nasz bohater powstał i na drżących nogach postąpił krok do przodu. Bractwo nie upadnie bez walki, chociażby najbardziej daremnej.

Czterech nieumarłych, stojących u bramy odwróciło się nagle w kierunku zmierzającej ku nim fioletowo-czarnej sylwetki. Sylwetki człowieka, który nie miał już nic do stracenia, a w jego oczach płonął ogień...

_________________
This world may have failed you,
it doesn't give you reason why.
You could have chosen a different path in life.
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
SinnerOffline
Temat postu:   PostWysany: 25-11-2004 - 19:14
Moderator
Moderator


Doczy/a: 29-11-2002



Status: Offline
Sinner, otulony zaklęciem niewidzialności, unosił sie ponad szalejącym tłumem, rozkoszując się wywołanym przez siebie zamieszaniem. Fistaszki zrobiły swoje, a fala chomików, która pojawiła się chwilę później podniosła rozbrzmiewające się pod nim wrzaski do rangi sztuki. Zastanawiał się właśnie nad kolejną plaga, gdy u jego nóg pojawił się dziwny worek, który, chwycony drapieżnymi łapskami grawitacji, natychmiast zaczął spadać. Vimpireq wyciągnął rękę, by go złapać, ale udało mu się jedynie chwycić przyczepioną doń karteczkę z napisem:

Rozerwij się trochę.
Win.

Zaskoczony spojżał na wór, który właśnie spadł do jakiejś alejki i sprawiał wrażenie, jakby hciał czym prędzej ją opuścić. Wiedział, że Wielka Inkwizytorka jest w mieście, jej przybycie wywołuje na tyle silne emanacje, że trudno ich nie zauważyć. Nie sądził jednak, że sam został zlokalizowany. Spojżał na szalejący tłum. Być może było to naiwne z jego strony. Ciekawe, czego WIN może chcieć od niego, przecież właśnie zajmuje się krzewieniem ideałów Świetnej Inkwizycji... Zaczął zniżać lot, by obejżec sobie podskakujący worek, gdy nagle z worka wypełzło coś, co rzuciło się na stojącego w poblizu strażnika i bezstresowo zaczęło go spożywać. Drugi strażnik sprawiał wrażenie, jakby miał zamiar rzucić się do ucieczki we wszystkie kierunki na raz. Vampireq nie zauważył, co zrobił później, gdyż jego uwagę przykuła kolejna włochata istota, wyrąbująca sobie drogę przez tłum sporym toporem. Istota zdawała się dogadywać z dziwnym stworkiem, co spowodowało w Sinnerze uczucie zawodu, gdyż miał nadzieję, że dwie szalejące włochate istoty spotęgują jeszcze panujący chaos. Skoro jednak nie, to postanowił pozostawić sprawy własnemu tokowi. Sam zaś Splótł szybko Ogień i Ziemię, tworząc z nich Bramę, która zaprowadziła go przed oblicze Wielkiej Inkwizytorki.


- Witaj - rzekł, przyklękając na jedno kolano - wiele czasu minęło... - Dodał, powstając - Cóż sprowadza Wielką Inkwizytorkę do tego nudnego - w tym momencie za jego plecami przetoczył się tłum goniący targające torbę korniszonów chomiki - miasteczka?
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
nika
Temat postu:   PostWysany: 25-11-2004 - 20:00
Moderator
Moderator


Doczy/a: 26-08-2002

Skd: Warszawa

- W zamku skończyły się zasłony. - rzuciła enigmatycznie.
Wielki Prorok nigdy nie shańbiłby się czymś takim jak wyraz zdziwienia na twarzy. Zresztą do tego chyba potrzebne są mięśnie.
- Ładne chomiki... - ciągnęła - To przypomina mi wielką plagę w 1303 na południowym wybrzeżu Francji. Czy mój Czcigodny Brat nie spędzał tam czasem wakacji?
Postronny obserwator mógłby w tej chwili przysiądz, że ogniki w oczach brata Sinnera zabłysły w tej sekundzie nowym blaskiem. Jednakże nie istnieli na tym świecie tacy postronni obserwatorzy, którzy ośmieliliby się spoglądać w jego oczy. Wielki Prorok odchrząknął.

- Czy nie byłaś Pani na wakacjach w Schwarzwaldzie, kiedy...
- Dobrze już dobrze, zostawmy wspomnienia... - przerwała mu pośpiesznie - Co sądzisz o tym słodkim stworzonku?

_________________
gdyby ktoś przypadkiem chciał czegoś od mnie to mailem proszę - niestety raczej nie będzie mnie już więcej na forum
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
IggIOffline
Temat postu:   PostWysany: 25-11-2004 - 21:28
Elita forum
Elita forum


Doczy/a: 30-09-2002

Skd: Don'tgonearthe Castle!

Status: Offline
Chomicus satanicus często mylony z goblinem włochatym goblinis invericundus lub też rzadziej ze zwykłym chomikem. Czesty błąd nie znających Sztuki.... Szkarłatny napis zawisł w powietrzu miedzy Win a Prorokiem, gotycka czcionka i jej zdobienia przywoływały na myśl średniowieczny gobelin lub pergamin, pomijając może fakt że rzeczy sportretowane na gobelinach nie obracają się płynnie wokół własnej osi jak gdyby były portretowane przez niewidoczną kamerę.

_________________
Usunięto obrazki - złamanie regulaminu
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
kiyubiOffline
Temat postu:   PostWysany: 25-11-2004 - 21:44
Młodsza elita forum
Młodsza elita forum


Doczy/a: 31-01-2004

Skd: warszawa, polska, europa, świat kuli, droga mleczna, wszechświat, przestrzeń, więcej przestrzeni....

Status: Offline
Sekolath Daeg przechadzał się bulwarem rozkoszując się popołudniowym słońcem i lekkim wiatrem kojącym jego umysł po wykładach z elementalizmu. Sekolath młody student uniwersytetu Everstarskiego i od paru tygodni oficjalnie mag miał bardzo dużo zajęć więc wykorzystywał każdą chwile na relaks i nie obchodziły dziwne krzyki pełne bólu i przerażenia. Może to jakaś rewolucja, albo rzeź mieszczan? Albo po prostu promocja z okazji otwarcia nowego targowiska? W każdym razie było to dla niego obojętne. Obojętne aż do momentu w którym stanął przed nim ciężko dyszący powód owego zamieszania.
Wpierw nie zobaczył go, jedynie usłyszał. I poczuł. Usłyszał cichy śmiech jak u małego dziecka.
Tylko że małe dzieci nie mają złożonej z ośmiu stref wirującej fioletowo-czarnej aury o wymiarze chaosu. Ani nie są zwykle całe w cudzej krwi, i nie dzierżą toporów.

-Ch chi.. Dzień dobry, nie widział pan może mojego liska?
-Eee jakiego liska?
-Mały, puchaty, złote oczy trzy ogony- wytłumaczył psychopata o miłym głosie i nienagannych manierach
-Nie
-Szkoda.
CIACH!
-Oroki! Gdzie jesteśś??
***
-Ale ja nic nie zrobiłeeeem!!!
-Cicho bądź, pogadamy sobie w zacisznym lochu, jak tylko dojdziemy do siedziby bractwa.

Szczota prowadził drania, a raczej ciągnął po ziemi, bo ten nie chciał współpracować i trzeba było go holować.
Ponieważ rzeczy które znalazł u niego w piwnicy wyglądały na cenne, Szczota wrzucił je do wora w celu przeprowadzenia śledztwa.
Nie doszedł za blisko, ale przed siedzibą trzy wychudłe postacie ładowały do kufra zmaltretowaną postać, Szczota wyczuł że siła życiowa postaci zimniejsza się zostawił ciągniętego więźnia na ziemi i pobiegł na odsiecz.
Do pokanania miał ładne pare metrów płaskiego placu.

-Hej! Wy! Co wy robicie z tym człowiekiem!??Jeden może się odwrócił, ale tylko zamknęli skrzynie i poszli przed siebie.
-Stać!
Jedna z postaci się odwróciła ale i tak poszli przed siebie.
Szczota zauważył że skrzynia się nie domyka a spod wieka wystaje kikut ręki.
Wreszcie dobiegł do drani i wziął zamach by uderzyć jednego z nich, ale speszyła go zupełna obojętność jaką go obdarzyli napastnicy. Jeden z nich wykorzystując to uderzył Szczote w splot słoneczny.
Odleciał do tyłu, wstał i próbował przezwyciężyć ból ale tylko bardziej się dusił.
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
Brush
Temat postu:   PostWysany: 25-11-2004 - 22:39
Moderator
Moderator


Doczy/a: 11-10-2002



-Noo to tak się bawicie?
Warkną groźnie brat, wstając z ziemi. Zachowywał spokój z glosie mimo ostrego bólu jaki odczuwał.
-Żeby tak mnie urządziła jakaś zgraja umarlaków? - Pomyślał brat.
- To teraz ja powiem swoje słowo – to mówiąc Szczota wyciągną ręce do góry. Wszyscy zamarli w ciszy. Postacie patrzyły się, jakby zamurowało ich to że nic się nie dzieje. Może to brat pomylił zaklęcia, albo ma tak mało sił, że czar nie działa.
Nagle gdzieś w oddali dało się słyszeć dudnienie, jakby po wybrukowanej drodze ktoś toczył ogromny wóz z kamieniami. Niebo nad placem zaczęły zasnuwać czarne chmury, skupiając się nad głowa Szczoty. Znowu to dudnienie, z tym że o wiele mocniejsze. Niespodziewanie czarne już niebo rozpruła biała błyskawica. Warstwa chmur nad głowa brata zaczęła gwałtownie powiększać swoja grubość, a w około coraz silniejszy wiatr unosił wszystko co nie było przymocowane do ziemi. Nad Szczotą chmury poczęły się wydłużać, tworząc lej.
- Hej ty!- Krzykną brat do lisa. – zabierz to pudło i schowaj się!
Kiyubi zlękniony tym co działo się nad jego głową, schylił się jakby w obawie że niebo mu spadnie na głowę. Popędził w kierunku skrzyni i zatrzymał się patrząc czy chude postacie zwróciły na niego uwagę. Chuderlaki jednak kręciły głowami zdezorientowane ławkami i wozami kupieckimi niesionymi przez wiar, i wirującymi w okół brata. To widząc Kiubi chwycił uchwyt skrzyni, i nie mogąc jej unieść, począł ją ciągnąć po ziemi w kierunku podziemnego zejścia, do podpiwniczeń sąsiednich zabudowań.
Gdy tylko Kiyubi i skrzynia schowali się w piwnicach, brat przeszedł do sedna sprawy.
Podstawa leja nad głową Szczoty uderzyła w ziemię, otaczając brata ścianą powietrza.
Przez chwilę wir stał bez zmian, od czasu do czasu przecinany błyskawicami rozświetlającymi jego wnętrze. Wtem wyładowania jakby się wzmogły, a wir począł coraz bardziej czernieć. Szczota Rozłożył ręce na bok, jakby karząc powietrznej rynnie rozstąpić się. Lej począł z wolna się poszerzać, zrywając górne pietra okolicznych zabudowań. Wir powiększał się coraz szybciej, porywając ze sobą chudych oprawców, i pozostałe resztki domów. Białe pioruny raz w raz uderzały w wirujące z wiatrem przedmioty i chude postacie.
Wreszcie wiatr począł stopniowo zamierać, uwalniając latające szczątki, rozsiewając je na sporej odległości. Na placu, teraz znacznie większym niż poprzednio pozostał tylko brat z całkowicie opuszczonym rękoma.
- To nie na moje jeszcze słabe siły- szepną, poczym upadł na ziemię.
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
iolaOffline
Temat postu:   PostWysany: 25-11-2004 - 22:52
Młodsza elita forum
Młodsza elita forum


Doczy/a: 31-08-2002



Status: Offline
Iola stała zrezygnowana na balkonie, a jej bladą twarz oświetlały ostatnie promienie słońca które chowało się za szereg chmur na horyzoncie.
I co ja teraz zrobię? Bez sztyletu nie mogę rzucać większych zaklęć, a i słabe mają ograniczony czas – zmarszczyła brwi – że też nie patrzyłam czym rzucam, a do tego ten staruszek...staruszek? on miał chyba wcześniej długą brodę...z resztą, nie ważne. – przeskoczyła barierkę i miękko wylądowała na ziemi. Na głowę założyła swój kapelusz i ruszyła przez miasto, w końcu nawet nie zwiedziła tego miejsca a jest tu już 2 dni. A jak się okazało, warto było pofatygować się wcześniej i obejrzeć miasto, bo oto przy szerokiej ulicy stał wspaniały gmach. Co prawda nieco podniszczony swoim wiekiem, ale nadal wyglądał imponująco. Potężne mury okalały, wielką masywną budowlę, jej czerń niby wyblakła a jakby zawierała w sobie jakąś niezwykłą głębię. Po obu stronach znajdowały się wieżyczki z wielkimi witrażowymi oknami, a na każdym gzymsie jaki tyko się znalazł były umieszczone posągi, diabełków i wampirów, nawet może było ich trochę za dużo. Wszystko to robiło ogromne wrażenie, wiec Iola przystanęła, aby się temu dokładnie przyjrzeć. Zdziwiło ją to, że żaden z przechodniów nawet nie spojrzał w stronę tajemniczej budowli.
- Nie widzą jej? Co to może być? – podeszła masywnych murów budowli i zauważyła na nich namalowane herby – już gdzieś te herby widziałam...tylko gdzie? – kiedy się tak zastanawiała, zauważyła po drugiej stronie ulicy klęczącego człowieka. Wyglądał jak szlachcic, tyle że ta poza zupełnie nie pasowała do zachowania szlachcica. Już chciała podejść, kiedy mężczyzna wstał otrzepał się i ruszył wprost do bramy dziwnego budynku. Wtedy też spostrzegała czterech nie-umarłych, tych samych którzy byli jakiś czas temu z Sinnerem Podeszła bliżej i w oczach szlachcica zobaczyła furię graniczącą z obłąkaniem. Zlękła się.
- Czy powinnam się w to pakować? Nie mam sztyletu... – zatrzymała się, obserwowała, jakimś dziwnym trafem czuła sympatię do tego nieznanego, prawie obłąkanego człowieka – przecież to tylko umarlaki, mi nic nie zrobią, gorzej z nim – zaniepokoiła się widząc, że ów człowiek chwieje się na nogach.
Czwórka truposzy odwróciła się gwałtownie w stronę idącego, wyjęli pistolety i wycelowali.
- O choroba! – pisnęła dziewczyna i zerwała się do biegu, ale nie zdążyła, usłyszała wystrzał broni. W tym momencie skoczyła i potraktowała byłego policjanta stopą po twarzy. Ten wywrócił się ze skręconą szyją. Nadepła na nią i oddzieliła ciało od głowy.
- Jeszcze by mi tu piękniś wstał. – skwitowała i przypomniała sobie o szlachcicu. Stał w miejscu, wpatrywał się w nią, ale już nie tymi ognistymi oczami, a zwykłym zdziwionym wzrokiem
- Kto...? Po co...?
- Ciiii... – położyła palec na ustach i wyciągnęła szpadę, dwa cięcia i spadły trzy głowy. Wtedy dopiero podeszła do nieznajomego i przyjrzała mu się dokładniej, ciemne włosy, ciemne oczy, cały jakiś wydał jej się mroczny.
- Ach! – krzyknęła i zaczęła oglądać go z każdej strony – nie jesteś ranny? Widziałam, jak celował i słyszałam jak strzelał, nie zdążyłam, przepraszam – i uśmiechnęła się tak jak uśmiecha się dziecko kiedy coś przeskrobie.
Nieznajomy nadal był w szoku, nagłym pojawieniem się dziewczyny i tak bądź co bądź przyjacielskim jej zachowaniem.
- To umarlaki, nie umiał już celować jak za życia.
- Pewnie masz rację
- Przepraszam, ale kim pani jest? I czemu mi pomogłaś?
- hmm co do pierwszego to jestem Iola, skryt...wamp...el...zwykła dziewczyna
-nie wiem czy powinnam mu mówić kim jestem naprawdę przecież nawet go nie znam – pomyślała A jeśli chodzi o pomoc to sama nie wiem dlaczego to zrobiłam – wywróciła oczami i uśmiechnęła się szeroko.
- Zwykła dziewczyna, mówisz? Niech ci będzie. Jestem Odol, dzięki za ratunek – uścisnął jej dłoń, otrząsnął się już za zdziwienia i nawet trochę się uśmiechnął przy czym jego twarz zmieniła się diametralnie.
O teraz wyglądasz dużo lepiej! Wcześniej miałeś w oczach coś przerażającego, nawet się tego przestraszyłam, ale jakoś nie potrafiłam stać i patrzeć jak idziesz na śmierć. A właśnie, ty chyba widzisz ten budynek nie? spytała i pokazała ręką na wielki gmach
Ależ oczywiście, że widzę – Odol szczerze się uśmiechnął – mieszkałem tu jakiś czas temu
- Mieszkałeś tu? – Ioli otworzyły się szeroko oczy ze zdziwienia.
[b]- A no tak, a skoro ty też go widzisz to znaczy że wcale nie jesteś taka zwykła za jaką się podajesz, zwłaszcza te uszy mi nie pasują do przymiotnika „zwykłe”
– uśmiechnął się i lekko podniósł jej kapelusz odsłaniając przydługie uszy. Iola naciągnęła go jednak z powrotem.
- hej! Nie rób tak! Miałam już dzisiaj przez to kłopoty! – zdziwiła się jednak jak szybko zobaczył że nie jest człowiekiem.
- Myślę, że bardziej niż twoje uszy, uwagę zwracają te cztery trupy w około nas – zaśmiał się – zmywajmy się stąd, bo jeszcze ktoś nam każe to posprzątać... – wtedy się zorientowali, że trupów koło nich niema...
- Chyba mamy kłopoty! – szepnęła dziewczyna i została gwałtownie rzucona o mur, kiedy się ocknęła, zobaczyła przed sobą staruszka (?) z rozłożonymi rękami, a w całej okolicy szalała straszna wichura. Iola przytrzymała się bramy, bo inaczej by odleciała. W chwilę później nastała cisza a staruszek padł na ziemię.

_________________


- Nawet obcym należy się godny pochówek...
- To nie są obcy i zostaną tak jak leżą

-----The last of the Mohicans------
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo Wylij email  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
SinnerOffline
Temat postu:   PostWysany: 26-11-2004 - 00:59
Moderator
Moderator


Doczy/a: 29-11-2002



Status: Offline
Sinner z uprzejmym zainteresowaniem patrzył na formujący się powoli napis. Nstępnie zgarnął litery, zgniótł je, tworząc coś w rodzaju plastelinowej masy, po czym zaczął formować je na nowo:

Wiem, co przyzywam.

Tekst był którszy, acz równie treściwy, więc Vampireq mógł pozwolic sobie na większą czcionkę, każda litera zaś wyposazona była w imponojący zbiór zawijasów oraz zwisających kutasików. Całość ozdabiała zawijana ramka. Ku wielkiemu rozczarowaniu Inkwizytora chwile później zaczął padać deszcz, który rozpuścił unoszące się na wysokości twarzy litery, zamieniając je w latające błocko. Sinner prychnął i mrugnięciem powieki zamienił je w latającego żółwia, który niespiesznie oddryował w kierunku zachodzącego słońca.

- Ale tandeta - Mruknął.
-
Jeśli już skończyłeś się zabawiać - ofukneła go WIN - To może wypadałoby sprawdzić, czemu w tej burzy wyle magii
- Naturalnie - Odparł Sinner, odruchowo roztaczając wokół siebie i Wielkiej Inkwizytorki tarczę antywodną - Panie przodem - Dodał z nonszalanckim uśmiechem, kwitując stwierdzenie ukłonem i szerokim gestem, oraz udając, że nie wdepnął właśnie w korniszona.
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
VampirEOffline
Temat postu:   PostWysany: 26-11-2004 - 22:29
Pisarz
Pisarz


Doczy/a: 22-03-2004



Status: Offline
WIN i Sinner mie zdąrzylu ujść jeszcze nawet kilku metrów gdy za swymi plecami usłyszeli słowa "Witajcie". Zdziwieni odwrucili się widząc przed sobą w odległości 5 metrów postać w długim czarnym płaszcu i kapeluszu, z za pleców wystawała mu rękojeść katany (nie była to zwykła katana gdyż mierzyła na oko jakieś 1,5m). Na widok WIN przybysz pruszył do przodu zdejmując kapelusz z głowy odsłaniając swoje emanujące czerwienią oczy powiedział:
-Zechciej wybaczyć moją zuchwałość Wielka Inkwizytorko ale nie poznałem cię odrazu.
-Jam jest Abalister, Zabujca w służbie lidera klanu Venture.

Po tych słowach załorzył kapelusz spowrotem na głowę i spojrzał na Sinnera.
-Nie spodziewałem się że tak szybko po przybyciu do tego miasta spodkam tak warzną osobistość w towarzystwie innego wampira.
-Wyczówam w tym miejscu silną magię, niebawem napewno coś się tu wydarzy...

Tu urwał swą wypowiedź i przybierając formę mgły znikną im z oczu rzucając Bedę w pobliżu.

_________________
Gunery United Nuclear Deuterion Advanced Manuver
Zero Gravity Maneuver Fighter - X42S Destiny Gundam
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
lukasmajOffline
Temat postu:   PostWysany: 27-11-2004 - 17:53
Nowicjusz
Nowicjusz


Doczy/a: 22-09-2004

Skd: Warszawa

Status: Offline
Tymczasem po mieście przechadzała się kolejna tajemnicza postać. Był to osobnik średniego wzrostu i smukłej postury, odziany w strój wskazujący na jego elficką przynależność. Na głowie miał kaptur, więc nie było widać dokładnie jego twarzy. Uważnie obserwował on niedawne wydarzenia: pościg Odola, walkę na korniszony oraz tajemniczego stworka, który wyskoczyl z worka lisopodobnej postaci. Widział również jakąś "elfkę", jednak szybko zniknęła mu z oczu.
W mieście powoli wracał spokój. Umilkły krzyki i znów słychać było starą przekupkę o dwóch zębach oraz śmiechy dzieci ganiających po rynku. Promienie słońca nieśmiało przedzierały się przez chmury, by znów oświetlić miasto i przywrócić mu pogodny klimat.
Gdy elf tak podziwia to nowe dla siebie miasteczko, zauważył postrzępione kartki przybite do ściany jednego z budynków. "Nowy nabór do bractwa" głosił napis nieco rozmyty przez deszcz. Bohater zatrzymał się zamyślony. Postanowił odnależć siedzibę bractwa i tam też skierował swe kroki.


Ostatnio zmieniony przez lukasmaj dnia 28-11-2004 - 14:59, w caoci zmieniany 2 razy
 
 Zobacz profil autora Wylij prywatn wiadomo  
Odpowiedz z cytatem Powrt do gry
Wywietl posty z ostatnich:     
Skocz do:  
Wszystkie czasy w strefie GMT - 12 Godzin
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat Wersja gotowa do druku Zaloguj si, by sprawdzi wiadomoci Zobacz nastpny temat
Powered by PNphpBB2 © 2003-2007 The PNphpBB Group
Credits